Odrzucenie przez rówieśników

Dom-> Szkoła->Dom. Wokół tego kręci się życie ludzi od 7-18 roku życia. Niektórzy narzekają na szkołe, bo za dużo nauki. Innym nie chce się w ogóle uczyć i kompletnie nic nie robią. Jeszcze inni nie chcą chodzić do szkoły z innego powodu Obrażanie, wyśmiewanie, dokuczanie, które może przeobrazić się w prześladowanie. To pewnie tylko część tego, z czym można się spotkać w szkole. Silnie psychicznie osoby jakoś może sobie z tym poradzą, kiedy mają wsparcie u innych, mają z kim walczyć. Ale gdy spotka to kogoś słabszego, nie potrafiącego się obronić i walczyć, może być gorzej. Odrzucenie to najgorsze co może być. W szkole spędza się pół dnia. A jak go wytrzymać nie mając koło siebie żadnej przyjaznej duszy? Jak wytrzymać, gdy jest się obiektem szydzenia, wyśmiewania? Czy da się przerwać traktowanie jak marionetki, z którą można poniżać, obrażać bezkarnie? Takie osoby wołają o pomoc do dorosłych. Rodzice najczęściej reagują na krzyk dziecka. A co z pedagogami? Przecież to wszystko dzieje się w szkole. Jak można czegoś nie zauważyć? Nie dostrzec, że któremuś z uczniów dzieje się krzywda? Czy można być ślepym na krzywdę innych? Dlaczego nikt nie reaguje, kiedy koleżanka, kolega potrzebuje pomocy. Najlepiej się nie wtrącać? Brutalna rzeczywistość Przemocy w szkole się zaczyna. Potem przenosi się na ulicę. Najczęściej, gdy ktoś już zdecyduje się zareagować jest już za późno. Ofiara przemocy nie wytrzymując dalszych tortur swoich oprawców dokonuje drastycznego kroku. Postanawia skończyć ze swoim życiem. Dopiero, gdy kolejne życie zostaje stracone, dorośli się budzą. Dlaczego, a jak, gdzie, co? A przecież ta osoba wołała o pomoc! Prosiła! Wysyłała sygnały! Ktoś na pewno coś widział! I dlaczego nikt nie odważył się zgłosić, że dzieje się źle? Dlaczego dyrekcja nie reagowała?! Bezsilność? Brak odwagi do działania? A może klapki na oczach i udawanie, że nic się nie dzieje. Żeby tylko szkoła nie straciła prestiżu. Żeby sprawa nie stała się głośna. Ale wystarczy odpowiedzieć sobie na jedno pytanie: Czy ratowanie życia ludzkiego nie jest najważniejsze?